Logan siedział na krześle na
szpitalnym korytarzu, podpierając głowę ręką i spał. Po czasie zauważyła go
jedna z pielęgniarek i podeszła do niego. Chwyciła go za ramię i delikatnie
potrząsnęła.
- Chłopcze. Chłopcze, obudź się. – Mówiła. Logan otworzył oczy. Nie widział dobrze, był zaspany. Przetarł oczy dłońmi, by poprawić ostrość widzenia i odpowiedział.
- Tak.. Już nie śpię.
- Idź przespać się w domu. Później odwiedzisz brata. – Uśmiechnęła się. Była bardzo miła.
- Nie. Ja muszę z nim zostać. Jestem mu to winien.
- Na pewno sobie poradzi. Jest bardzo samodzielny, a ty potrzebujesz snu.
- No dobrze… Ale wrócę tu z samego rana. – Chłopak podniósł się leniwie. – Do widzenia. – Powiedział i ruszył w kierunku wyjścia.
- Dobranoc. – Kobieta poprawiła go, jednak ten chyba nie zrozumiał. Był okropnie śpiący. Raz jeszcze spojrzał przez szybę na brata i odszedł bez słowa.
- Chłopcze. Chłopcze, obudź się. – Mówiła. Logan otworzył oczy. Nie widział dobrze, był zaspany. Przetarł oczy dłońmi, by poprawić ostrość widzenia i odpowiedział.
- Tak.. Już nie śpię.
- Idź przespać się w domu. Później odwiedzisz brata. – Uśmiechnęła się. Była bardzo miła.
- Nie. Ja muszę z nim zostać. Jestem mu to winien.
- Na pewno sobie poradzi. Jest bardzo samodzielny, a ty potrzebujesz snu.
- No dobrze… Ale wrócę tu z samego rana. – Chłopak podniósł się leniwie. – Do widzenia. – Powiedział i ruszył w kierunku wyjścia.
- Dobranoc. – Kobieta poprawiła go, jednak ten chyba nie zrozumiał. Był okropnie śpiący. Raz jeszcze spojrzał przez szybę na brata i odszedł bez słowa.