czwartek, 19 listopada 2015

Chapter 5


                     Henderson nie mógł spać tej nocy. Cały czas myślał o tym, czego dopuściła się jego matka. Nie wierzył, że mogła to zrobić. Podziewałby się po niej wszystkiego, ale nie czegoś takiego. Ta cała sytuacja chyba go przerosła. Gdy nadszedł ranek, zadzwonił jego budzik. Jego brat się obudził i poszli zjeść śniadanie. Logan starał się zachowywać normalnie. Kiedy Toby poszedł umyć zęby, brunet upewnił się, czy drzwi od sypialni ich matki były zamknięte. Niestety nie. Nie ominął go widok na wpół okrytego kołdrą, nagiego zadka jego rodzicielki. Był już do tego przyzwyczajony. Zamknął drzwi i poszedł do łazienki, by tak jak jego brat umyć zęby. Całą drogę do szkoły myślał o wydarzeniach dzisiejszej nocy. Czuł obrzydzenie, wstręt i rozczarowanie. Tłumaczył sobie, że była pijana. Ale przecież ten stan nie jest jej obcy. Codziennie była pijana i nigdy nie odwaliła takiego numeru. Sam już nie wiedział, czy jest na to jakieś możliwe wyjaśnienie.

czwartek, 5 listopada 2015

Chapter 4


Przed przeczytaniem rozdziału: Uprzedzam! Występuje tu taka jedna chora scena... Jeśli nie chcecie jej czytać, po prostu omińcie przedostatni akapit. Miłej lektury :) 

- Macie jakiś plany na sobotę? – Po gorzkiej reprymendzie dyrektor zapytał.
- Właściwie tak… - Zaczął Logan.
- A więc musicie je zmienić. Najbliższą sobotę spędzicie w kozie.
- Ale, panie dyrektorze…
- Mam dołożyć jeszcze jedną sobotę?
- Nie, nie. – Powiedział brunet. Kendall siedział cicho. Jemu było wszystko jedno.
- W takim razie zabierajcie się stąd i zmykajcie na lekcje. – Rzekł mężczyzna i wstając, wskazał chłopcom drzwi. Do klasy szli w milczeniu. Logan nie miał ochoty rozmawiać. Bo i o czym, skoro nie lubi swego towarzysza? Blondyn zaś nie wiedział, co powiedzieć, aby tamten na niego nie nawrzeszczał. Powoli miał już tego dość, ale nie chciał się jeszcze poddawać. Nadal widział w nim człowieka, a nie tak jak inni dziwaka, do którego strach podchodzić, bo może pogryźć. Był już i tak bliżej niego od reszty, co dawało mu nadzieję, że może zbliżyć się jeszcze bardziej. Uważał, że to musi coś znaczyć, że gdzieś w głębi serca jednak jest lubiany przez brązowookiego. Cieszył się na tę sobotę w kozie. Nie dość, że nie będzie musiał w tym czasie przebywać w znienawidzonym przez siebie domu dziecka, to jeszcze będzie miał dodatkowy dzień, który może spędzić w towarzystwie Logana.