Kendall szedł do szkoły z przekonaniem, że dziś Logana znów nie będzie. Tak jak myślał, nie spotkał go na szkolnym korytarzu. Na pierwszej lekcji bruneta nie było. Blondyn zastanawiał się, co się z nim dzieje. Pluł sobie w brodę, że nie spisał sobie jego numeru telefonu, gdy miał okazję. Adresu chłopaka nie znał. Co prawda był tam raz, ale nie pamiętał dokładnie jak tam trafić. Myślał o tym, żeby wybrać się do szpitala, w którym leżał brat Hendersona, ale obawiał się, że może nie być tam mile widziany. Niby zostali kimś na kształt przyjaciół, ale nadal słabo się znali. Kendall wiedział tylko tyle, że Logan jest nieprzewidywalny jak pogoda i wbrew pozorom bardzo wrażliwy. Kiedy pierwsza lekcja dobiegła końca, wszyscy opuścili klasę. Schmidt poszedł w kierunku swojej szafki, by wymienić książki, kiedy ją otworzył, nagle podszedł do niego Henderson z uśmiechem na twarzy. To był dziwny widok. Przywykł już do tego kamiennego wyrazu. Mimo wszystko nie mógł posiąść się z radości, że go widzi. Kamień spadł mu z serca, bo już zaczynał się o niego martwić.
- Siemaneczko, przyjacielu! – Logan powiedział, wyciągając rękę w jego kierunku.
- Siema. – Chłopaki przywitali się. – Co to za odmiana? Jesteś zadowolony. – Kendall nie mógł powstrzymać się od pytań.
- Toby wyszedł ze szpitala, a ja dostałem pracę.
- Pracę? A co ze szkołą? – Zapytał, zamykając już swoją szafkę.
- Spokojnie. Praca po szkole.
- Więc co będziesz robił?
- Na razie nie mogę ci powiedzieć, ale może kiedyś..
- Okej. Niech ci będzie.
- Co robisz dzisiaj po szkole? – Brunet rzucił pytanie.
- Nie mam planów, a czemu pytasz?
- A lubisz samochody? Mam dziś być sam w warsztacie u wujka. Przydałoby się towarzystwo.
- W jakim warsztacie?
- Samochodowym. Mój wujek jest mechanikiem. Chodziłem do niego codziennie po szkole, ale niedługo to się będzie musiało zmienić. Ta fucha, którą znalazłem da mi wiele więcej kasy.
- W sumie.. Czemu nie?
- No to jesteśmy umówieni. – Logan posłał koledze promienny uśmiech. Nagle zadzwonił dzwonek, więc ruszyli do klasy. Kendall czuł się dziwnie. Nie mógł uwierzyć w to, co go spotyka. Najpierw Aria, teraz Logan… To było jak cudowny sen, z którego nie chciał się budzić. Nagle czuł, że są na tym świecie osoby, które są w porządku. Cieszył się, że wszystko zaczyna się układać. Miał nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.
Na lekcjach Logan średnio uważał.
Był obolały po ostatnim szkoleniu. Najbardziej we znaki dawał się brzuch. Chyba
jeszcze nie wszystkie wnętrzności wróciły na swoje miejsce po tym silnym ciosie
jaki zebrał. Mimo tego starał się nie
pokazywać po sobie tego, jak bardzo go boli. Miał nadzwyczaj dobry humor.
Wszyscy w koło gapili się na niego jak na dziwaka. Nie mogli uwierzyć w to, że
się uśmiecha. To był niezwykle rzadki widok. Ludzie szeptali między sobą i
snuli teorie na temat jego dobrego nastroju. Zastanawiali się też jaki w tym
wszystkim mógł mieć udział Kendall. Wcześniej brunet był dla niego oschły i
niemiły, a teraz rozmawiają ze sobą jakby znali się od lat. Nikt nie mógł tego
pojąć. W jeszcze większe zdumienie wpadli, gdy przyszło pracować w parach i
Logan sam zgłosił, że chce pracować z Kendallem. Zawsze prace grupowe robił
sam, nie lubił się integrować. Nauczycielka fizyki też była zaskoczona. Chłopcy
przystąpili do pracy. Mieli znaleźć w książce jakieś fragmenty i wypisać je na
kartce, a potem przedstawić klasie. Niestety nie zdążyli skończyć, bo ubiegł
ich dzwonek. Tylko nielicznym udało wyrobić się na czas, dlatego też
nauczycielka zarządziła:
- W takim razie będzie to wasza praca domowa. Macie czas do piątku. Liczę, że wszyscy wywiążą się z zadania. A teraz możecie już wyjść. Do widzenia. – Powiedziała, a klasa zaczęła pakować swoje rzeczy i kierować się do wyjścia.
- To co? Jutro po szkole u ciebie? – Zapytał Logan. Miał nadzieję, że blondyn się zgodził. Sam nie chciał zapraszać nikogo do domu, zważywszy na swoją matkę.
- U mnie nie ma warunków… - Odpowiedział Kendall, zakładając plecak na ramię. Oboje wyszli z klasy.
- Dlaczego?
- Mieszkam w domu dziecka… - Kendall posmutniał.
- Ouu… - Rzucił Logan. „No to wtopa” – Pomyślał. – Ale… Ale przecież macie tam na pewno jakieś miejsce do przyjmowania znajomych.
- Niby mamy, ale wolałbym nie… Uwierz mi, że też nie chcesz tam iść. – Odpowiedział. – A może u ciebie? – Zaproponował.
- U mnie? – Podrapał się po głowie Henderson. – Niemożliwe.
- Czemu?
- Albo wiesz co? Niech będzie. Jutro u mnie. – Uśmiechnął się sztucznie. Nie podobał mu się ten pomysł, ale nie było innego wyjścia. Nie chciał mu mówić o swojej matce, a nie chciał też kłamać, więc po prostu się zgodził. Teraz musiał jeszcze wymyślić coś, by wykurzyć ją z domu w te popołudnie.
- W takim razie będzie to wasza praca domowa. Macie czas do piątku. Liczę, że wszyscy wywiążą się z zadania. A teraz możecie już wyjść. Do widzenia. – Powiedziała, a klasa zaczęła pakować swoje rzeczy i kierować się do wyjścia.
- To co? Jutro po szkole u ciebie? – Zapytał Logan. Miał nadzieję, że blondyn się zgodził. Sam nie chciał zapraszać nikogo do domu, zważywszy na swoją matkę.
- U mnie nie ma warunków… - Odpowiedział Kendall, zakładając plecak na ramię. Oboje wyszli z klasy.
- Dlaczego?
- Mieszkam w domu dziecka… - Kendall posmutniał.
- Ouu… - Rzucił Logan. „No to wtopa” – Pomyślał. – Ale… Ale przecież macie tam na pewno jakieś miejsce do przyjmowania znajomych.
- Niby mamy, ale wolałbym nie… Uwierz mi, że też nie chcesz tam iść. – Odpowiedział. – A może u ciebie? – Zaproponował.
- U mnie? – Podrapał się po głowie Henderson. – Niemożliwe.
- Czemu?
- Albo wiesz co? Niech będzie. Jutro u mnie. – Uśmiechnął się sztucznie. Nie podobał mu się ten pomysł, ale nie było innego wyjścia. Nie chciał mu mówić o swojej matce, a nie chciał też kłamać, więc po prostu się zgodził. Teraz musiał jeszcze wymyślić coś, by wykurzyć ją z domu w te popołudnie.
Gdy skończyły się zajęcia,
przyjaciele wyszli ze szkoły. Logan musiał odebrać brata z przedszkola. Wiedział, że Toby nie powinien jeszcze tam iść, ale nie miał innego wyjścia. Henderson nie mógł opuszczać aż tylu lekcji, tym bardziej, że była to ostatnia klasa, a nie miał go z kim zostawić. Poprosił wychowawczynię młodego, by zwróciła na niego szczególną uwagę i miał nadzieję, że jakoś to będzie. Tutaj był na pewno bezpieczniejszy, niż w domu z matką. Kendall poszedł razem z nimi. Kiedy mały zauważył blondyna, nie był zbyt
zadowolony. Jakoś go nie polubił. Henderson zauważył jego wyraz twarzy, dlatego
rzucił mu porozumiewawcze spojrzenie, by najlepiej w ogóle się nie odzywał.
- Jak było w przedszkolu? – Schmidt zapytał, by nawiązać z malcem jakiś kontakt.
- A co cię to? – Odpowiedział mu zgryźliwie Maslow.
- Toby! – Logan warknął na niego.
- No co? Nie lubię go.
- Toby! – Henderson powtórzył głośniej, świdrując młodego spojrzeniem.
- Dobra, spoko. – Kendall uśmiechnął się. – Powiesz mi za co mnie tak nie lubisz?
- Bo krzyczałeś na Logana. Nikt nie może krzyczeć na mojego brata. – Zrobił obrażoną minę.
- Krzyczałem na niego? Kiedy? – Jakoś nie mógł sobie przypomnieć.
- On był wtedy pijany. – Usprawiedliwił go brunet.
- I dlatego go nie lubię. Mama też pije i też jej nie lubię. Pijani ludzie to pedzie. – Toby skończył wypowiedź, a Kendall wybuchł śmiechem. Kiedy Maslow zobaczył, jak śmiesznie wygląda blondyn, gdy się śmieje, też zaczął się śmiać, a potem to już wszyscy się śmiali. Kiedy skończyli, młody znów się odezwał.
- Nie lubię cię już trochę mniej.
- Niezmiernie mi miło. – Uśmiechnął się do niego Kendall. Logan nic już nie mówił. Wolał się nie wcinać i nie reagować. Miał nadzieję, że to podziała i młody w końcu się uciszy.
- Jak było w przedszkolu? – Schmidt zapytał, by nawiązać z malcem jakiś kontakt.
- A co cię to? – Odpowiedział mu zgryźliwie Maslow.
- Toby! – Logan warknął na niego.
- No co? Nie lubię go.
- Toby! – Henderson powtórzył głośniej, świdrując młodego spojrzeniem.
- Dobra, spoko. – Kendall uśmiechnął się. – Powiesz mi za co mnie tak nie lubisz?
- Bo krzyczałeś na Logana. Nikt nie może krzyczeć na mojego brata. – Zrobił obrażoną minę.
- Krzyczałem na niego? Kiedy? – Jakoś nie mógł sobie przypomnieć.
- On był wtedy pijany. – Usprawiedliwił go brunet.
- I dlatego go nie lubię. Mama też pije i też jej nie lubię. Pijani ludzie to pedzie. – Toby skończył wypowiedź, a Kendall wybuchł śmiechem. Kiedy Maslow zobaczył, jak śmiesznie wygląda blondyn, gdy się śmieje, też zaczął się śmiać, a potem to już wszyscy się śmiali. Kiedy skończyli, młody znów się odezwał.
- Nie lubię cię już trochę mniej.
- Niezmiernie mi miło. – Uśmiechnął się do niego Kendall. Logan nic już nie mówił. Wolał się nie wcinać i nie reagować. Miał nadzieję, że to podziała i młody w końcu się uciszy.
Kiedy dotarli na miejsce, dwaj
bracia weszli do środka mieszkania swojego wujka. Kendall się wstydził, ale w
końcu dał się namówić.
- Cześć wujku, cześć ciociu. – Powiedzieli oboje.
- Dzień dobry. – Blondyn rzucił zawstydzony.
- Cześć wam. – Ciocia odpowiedziała z uśmiechem. – A kto to? – Zapytała, wskazując na Schmidta, a uśmiech nie znikał jej z twarzy.
- To mój kolega, Kendall. Przyprowadziłem go w razie, gdybym potrzebował pomocy.
- Witaj Kendall. Jestem Amanda. – Kobieta wystawiła rękę, a blondyn ją uścisnął.
- Bardzo mi miło, proszę pani. – Posłał subtelny uśmiech.
- A gdzie wujek? – Brunet zapytał.
- Leży pod kołdrą i ciągle narzeka. Chore dziecko jest już lepsze od chorego faceta.
- Można do niego zajrzeć?
- Na pewno się ucieszy.
- Chodź Kendall. – Brunet kiwnął głową. – Przedstawię ci mojego wujka. – Blondyn nie oponował. Wiedział, że i tak nie wygra. Miał nadzieję, że ten wujek będzie równie miły jak ciotka.
- Cześć, wujku. – Uśmiechnął się Logan. – Jak się masz?
- Trochę lepiej, ale nadal nie mam na nic siły. – Zakaszlał. – Ten kaszel mnie wykończy…
- Nie będzie tak źle.. Dasz radę. – Logan poklepał go po dłoni. – Wujku, poznaj Kendalla. To mój kolega. Będzie mi dziś pomagał. Chyba nie masz nic przeciwko?
- Pewnie, że nie. Choć nie masz dziś dużo pracy, to przyda się pomoc. Chociażby coś podać. – Powiedział mężczyzna, po czym znów zaczął kaszleć. – Podejdź chłopcze. Przywitaj się. – Zwrócił się do Schmidta.
- Dzień dobry. Jestem Kendall. – Wystawił rękę na powitanie.
- A ja John. – Uścisnął jego dłoń. – Powiedz. Pracowałeś już kiedyś w warsztacie? – Zapytał.
- Nie, ale szybko się uczę. – Uśmiechnął się.
- Wyglądasz na kumatego. Dasz sobie radę. – Mężczyzna go pokrzepił.
Po skończonym obiedzie chłopcy wyszli do warsztatu. Kendall na początku tylko się przyglądał i podawał narzędzia, jednak po pewnym czasie Logan dał mu drobne zadanie, kazał przykręcić blondynowi koła w jednym aucie. sam w tym czasie zajął się wymianą rozrządu i olejów w drugim. Blondyn szybko wykonał zadanie i był bardzo zadowolony, że mógł się na coś przydać. w pewnym momencie zadzwonił telefon Logana. Chłopak nie mógł teraz go odebrać, jednak był bardzo ciekawy, kto może do niego dzwonić. Nie spodziewał się żadnego telefonu.
- Kendall, podasz mi telefon i pokarzesz kto dzwoni? Jest w kieszeni. - Poprosił.
- W której? - Zapytał chłopak, gdy podszedł bliżej.
- W spodniach, z przodu, po prawej. - Powiedział i wystawił prawą nogę. Schmidt nie wiele myśląc, włożył rękę do kieszeni. Owszem, znalazł telefon, jednak prócz niego dotknął czegoś jeszcze. Gdy zorientował się, co to takiego szybko poczerwieniał i wyjął rękę jak poparzony. Zawstydzony pokazał ekran koledze, jednak nie spojrzał na bruneta. Przed chwilą przez materia wyczuł jego penisa i teraz nie bardzo wiedział jak ma się zachować. Logan nagle rzucił wszystko i pospiesznie zaczął wycierać ręce. Odebrał telefon i odszedł na bok.
- Hallo?
- Cześć młody. - w słuchawce usłyszał głos Erica.
- Stało się coś? - Zapytał z nadzieją, że mężczyzna zmienił zdanie i ma dla niego jakieś zadanie.
- W pewnym sensie... Musze wyjechać na trochę. W tym czasie zajmie się tobą ktoś inny. Szkolenie musi trwać, bo cię potrzebujemy. mam nadzieję, że się dogadacie.
- No okej... - Powiedział trochę zawiedziony.
- Do jutra. - Powiedział mężczyzna.
- Cześć.- Odpowiedział chłopak, po czym rozłączył się i wrócił do swoich zajęć.
___________
Siemka! Miałem wstawić rozdział rano, ale dodali tłumaczenie do nowego odcinka pll i zacząłem oglądać, a potem wyleciało mi z głowy. W każdym razie jestem, a razem ze mną i rozdział. Powiedzcie mi co o nim sądzicie. Czekam na opinie. :)
Czy ten dobry nastrój Logana będzie już trwał wiecznie? Kto teraz zajmie się jego szkoleniem? Dowiecie się już niebawem. ^^
- Cześć wujku, cześć ciociu. – Powiedzieli oboje.
- Dzień dobry. – Blondyn rzucił zawstydzony.
- Cześć wam. – Ciocia odpowiedziała z uśmiechem. – A kto to? – Zapytała, wskazując na Schmidta, a uśmiech nie znikał jej z twarzy.
- To mój kolega, Kendall. Przyprowadziłem go w razie, gdybym potrzebował pomocy.
- Witaj Kendall. Jestem Amanda. – Kobieta wystawiła rękę, a blondyn ją uścisnął.
- Bardzo mi miło, proszę pani. – Posłał subtelny uśmiech.
- A gdzie wujek? – Brunet zapytał.
- Leży pod kołdrą i ciągle narzeka. Chore dziecko jest już lepsze od chorego faceta.
- Można do niego zajrzeć?
- Na pewno się ucieszy.
- Chodź Kendall. – Brunet kiwnął głową. – Przedstawię ci mojego wujka. – Blondyn nie oponował. Wiedział, że i tak nie wygra. Miał nadzieję, że ten wujek będzie równie miły jak ciotka.
- Cześć, wujku. – Uśmiechnął się Logan. – Jak się masz?
- Trochę lepiej, ale nadal nie mam na nic siły. – Zakaszlał. – Ten kaszel mnie wykończy…
- Nie będzie tak źle.. Dasz radę. – Logan poklepał go po dłoni. – Wujku, poznaj Kendalla. To mój kolega. Będzie mi dziś pomagał. Chyba nie masz nic przeciwko?
- Pewnie, że nie. Choć nie masz dziś dużo pracy, to przyda się pomoc. Chociażby coś podać. – Powiedział mężczyzna, po czym znów zaczął kaszleć. – Podejdź chłopcze. Przywitaj się. – Zwrócił się do Schmidta.
- Dzień dobry. Jestem Kendall. – Wystawił rękę na powitanie.
- A ja John. – Uścisnął jego dłoń. – Powiedz. Pracowałeś już kiedyś w warsztacie? – Zapytał.
- Nie, ale szybko się uczę. – Uśmiechnął się.
- Wyglądasz na kumatego. Dasz sobie radę. – Mężczyzna go pokrzepił.
Po skończonym obiedzie chłopcy wyszli do warsztatu. Kendall na początku tylko się przyglądał i podawał narzędzia, jednak po pewnym czasie Logan dał mu drobne zadanie, kazał przykręcić blondynowi koła w jednym aucie. sam w tym czasie zajął się wymianą rozrządu i olejów w drugim. Blondyn szybko wykonał zadanie i był bardzo zadowolony, że mógł się na coś przydać. w pewnym momencie zadzwonił telefon Logana. Chłopak nie mógł teraz go odebrać, jednak był bardzo ciekawy, kto może do niego dzwonić. Nie spodziewał się żadnego telefonu.
- Kendall, podasz mi telefon i pokarzesz kto dzwoni? Jest w kieszeni. - Poprosił.
- W której? - Zapytał chłopak, gdy podszedł bliżej.
- W spodniach, z przodu, po prawej. - Powiedział i wystawił prawą nogę. Schmidt nie wiele myśląc, włożył rękę do kieszeni. Owszem, znalazł telefon, jednak prócz niego dotknął czegoś jeszcze. Gdy zorientował się, co to takiego szybko poczerwieniał i wyjął rękę jak poparzony. Zawstydzony pokazał ekran koledze, jednak nie spojrzał na bruneta. Przed chwilą przez materia wyczuł jego penisa i teraz nie bardzo wiedział jak ma się zachować. Logan nagle rzucił wszystko i pospiesznie zaczął wycierać ręce. Odebrał telefon i odszedł na bok.
- Hallo?
- Cześć młody. - w słuchawce usłyszał głos Erica.
- Stało się coś? - Zapytał z nadzieją, że mężczyzna zmienił zdanie i ma dla niego jakieś zadanie.
- W pewnym sensie... Musze wyjechać na trochę. W tym czasie zajmie się tobą ktoś inny. Szkolenie musi trwać, bo cię potrzebujemy. mam nadzieję, że się dogadacie.
- No okej... - Powiedział trochę zawiedziony.
- Do jutra. - Powiedział mężczyzna.
- Cześć.- Odpowiedział chłopak, po czym rozłączył się i wrócił do swoich zajęć.
___________
Siemka! Miałem wstawić rozdział rano, ale dodali tłumaczenie do nowego odcinka pll i zacząłem oglądać, a potem wyleciało mi z głowy. W każdym razie jestem, a razem ze mną i rozdział. Powiedzcie mi co o nim sądzicie. Czekam na opinie. :)
Czy ten dobry nastrój Logana będzie już trwał wiecznie? Kto teraz zajmie się jego szkoleniem? Dowiecie się już niebawem. ^^
Pozdrówki:
BTC
BTC
Cudny rozdział w końcu się doczekałam
OdpowiedzUsuńHello! nie zabierzcie mi tą piosenkę z głowy :'(
OdpowiedzUsuńLogan zrobił Kendallowi taki suprise hahah :"D W sumie co sie miał spodziewać, ze przyjdzie do tej szkoły? Kend to dziecko szczęścia:p Ehh troche głupio to wyszło z tym domem dziecka. Nie no Kendowi tam szło w tym warsztacie dobrze, może powinien spróbować ;) Szło mu dopóki nie poczuł przyjaciela Logan hahahahhaha :"D
Logan ta radość mnie przeraża.. coś niespotykanego u ng, aż cała klasa plotkuje na ten temat wow wow. Praca w parach niczym w podstawówce.. jezu u nas to w gim się nawet w parach nie pracowało, tylko jak już coś to grupa 4 osobowa. Scena w szpitalu i Toby mnie rozjebał hahah, teraz sie bd ciągle śmiać. Ciekawa jestem jak bd wyglądac ta praca domowa u ng w domu xd
Czemu mam wrażenie, że James go bd trenować? :o na pewno sie dogadają :"D
supcio, czekam na nexta :)
Też mam wrażenie, ze to będzie James. Dzisiejsza relacja Kendalla i Logana przypominała mi Scilesa. Tak... powiedzmy, że oglądam „Teen Wolfa” tak, jak Wy „Słodkie Kłamstewka”. Dotarł przekaz? Mam nadzieję. Chodzi mi tu o taką fajną, braterską przyjaźń. Ale... Żeby tego stało się za dość, czekam na pokazanie ich w takiej prawdziwej, współpracującej scenie. Powiedzmy, że na razie ta scenka w warsztacie mi wystarczy. NA RAZIE. Toby nie lubi Kendalla już trochę mniej, bo ten... zabawnie się śmieje. No super. Tego jeszcze nie było.
OdpowiedzUsuńOj, nie podoba mi się to szkolenie. Sparingi u Olivera Queena to nie są.
Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam.
To ja, tylko z drugiego konta. Czasz tą czaczę?
Ludzie obrobią dupę każdemu kto jest szczęśliwszy od nich. No ale kogo by nie cieszył fakt większej gotówki? A może stało się coś więcej? Może naganna nauczycielka zaszalała? Ta scena z telefonem jak najbardziej dziwna, ale śmieszna :P Supcio rozdział. Sorki za czekanie. poniosło mnie :D
OdpowiedzUsuńcześć Chris to jeszcze raz ja mam do ciebie wielką prośbę wpadniesz do mnie na bloga?
OdpowiedzUsuńhttp://shadow-fanfiction-austin-mahone.blogspot.com/
Liczę na komentarz z twojej strony :)
Pamiętasz, że to coś istnieje?
OdpowiedzUsuń