Kendall od samego
rana był w szampańskim humorze. Po pierwsze czuł, że naprawdę zbliżył się do
Logana, cieszył się, że zaufali sobie nawzajem i poczuli w sobie oparcie. Miał
w swoim życiu dużo kolegów, ale nigdy w życiu nie miał takiego, z którym dzieliłby
tyle sekretów po tak niedługim czasie znajomości. Obudził się z uśmiechem na
twarzy, ale kiedy spojrzał na swój telefon, oczy prawie wyszły mu z orbit z
zachwytu. Jego i tak duży uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, bo dostał
wiadomość od Arii. Była dokładnie 6:32, gdy odczytał sms-a. Nie chciał
zapominać tej chwili. Dziewczyna prosiła go o spotkanie tam gdzie ostatnio, o
tej samej porze. Nie wierzył własnym oczom. Prędko odpisał jej, że na pewno się
pojawi i odpłynął w krainę marzeń. Sielanka jednak nie trwała długo, z
zamyślenia wybudził go wrzask jednej z opiekunek.
- Schmidt! Dlaczego to łózko jeszcze nieposłane?! Wstawaj jazda i
szoruj na śniadanie! I posprzątalibyście wreszcie w tym pokoju, bo robicie tu
taki syf, że głowa mała! - Krzyczała, wymachując rękoma. Była to najmniej
lubiana opiekunka ze wszystkich. Kendall, gdy tylko słyszał jej głos, dostawał
szału. Był taki piskliwy, kaczy i nieznośny, a jego właścicielka była zbyt
nadpobudliwa i nachalna. Chłopak, by dłużej nie musieć jej słuchać, wstał z
łózka i schował pościel do środka, kładąc na wierzchu czerwono-czarny koc. Tego
koca też nie lubił. Zawsze miał wrażenie, że jest jakiś nieświeży i brudny, ale
nie mógł go wyrzucić, nie mógł go też wyprać, o tym decydowała kierowniczka
placówki. Po zjedzonym śniadaniu i porannej toalecie blondyn jak strzała
wybiegł na zewnątrz, by nie spóźnić się do szkoły. Na pierwszej godzinie Logana
oczywiście nie było, ale to może i dobrze, Kendall spokojnie mógł zająć się
lustrowaniem swojej koleżanki. Aria po czasie zorientowała się, że na nią
patrzy i posłała mu nieśmiały uśmiech, który chłopak odwzajemnił.
Henderson jak
zwykle pojawił się w przerwie między pierwszą a drugą lekcją. Prosto z szatni
poszedł w stronę klasy, bo zostało jeszcze tylko kilka minut do dzwonka. Po
drodze jednak zauważył Carlosa i Arię, którzy mieli jakieś podejrzane miny.
Dodatkowo usłyszał imię swojego przyjaciela, które padło z ust Latynosa, co go
zaintrygowało. Udając, że w ogóle nie zwrócił na nich uwagi, zwolnił trochę, by
przysłuchać się ich dyskusji.
- Umówiłam się z nim dzisiaj tak, jak kazałeś. – Odparła dziewczyna.
- Dobrze. Jeszcze trochę, a uwierzy, że naprawdę go lubisz, a potem już wystarczy niewiele, by ośmieszyć go przed całą szkołą.
- A właściwie, to za co tak bardzo go nie lubisz? – Zapytała szatynka. Odpowiedzi Logan jednak nie usłyszał. Po pierwsze odszedł już za daleko, a po drugie dźwięk dzwonka zagłuszył wszystko. Mimo wszystko to, co usłyszał, wystarczyło mu w zupełności, by wiedzieć, że Pena go nie posłuchał i że będzie musiał za to zapłacić. Miał ochotę zrobić obrót na pięcie i zlać go tak, że samodzielnie by się nie podniósł, jednak w jego głowie zrodził się zupełnie inny plan. Musiał jeszcze tylko upewnić się, że w tej rozmowie chodziło o Schmidta, dlatego zaraz gdy usiedli w ławce, niepozornie zaczął rozmowę.
- Jakie plany na dziś? – Zapytał.
- A mam randkę. Z Arią. – Blondyn odpowiedział dumnie. – A czemu pytasz?
- Myślałem, że może znów pójdziesz ze mną do warsztatu wujka. – Skłamał. Nawet się tam dzisiaj nie wybierał.
- Sorki, ale umówiłem się dziś rano. Może jutro pójdę tam z tobą. W sumie ostatnio było całkiem spoko.
- Nie ma sprawy. Baw się dobrze. – Odparł, po czym oboje zaczęli notować temat lekcji, podany przez nauczycielkę. Później Kendall zaczął rozpływać się na temat Arii i mówić jaka to jest cudowna i jak bardzo nie może doczekać się spotkania. Brunetowi nie chciało się tego słuchać, chciał powiedzieć Schmidtowi, że jest fałszywa i żeby się z nią nie zadawał, ale miał świadomość tego, że pewnie by mu nie uwierzył, a potem to Logan byłby tym złym. Musiał wziąć sprawy w swoje ręce i zrobić wszystko, by ta larwa się od niego odczepiła.
- Umówiłam się z nim dzisiaj tak, jak kazałeś. – Odparła dziewczyna.
- Dobrze. Jeszcze trochę, a uwierzy, że naprawdę go lubisz, a potem już wystarczy niewiele, by ośmieszyć go przed całą szkołą.
- A właściwie, to za co tak bardzo go nie lubisz? – Zapytała szatynka. Odpowiedzi Logan jednak nie usłyszał. Po pierwsze odszedł już za daleko, a po drugie dźwięk dzwonka zagłuszył wszystko. Mimo wszystko to, co usłyszał, wystarczyło mu w zupełności, by wiedzieć, że Pena go nie posłuchał i że będzie musiał za to zapłacić. Miał ochotę zrobić obrót na pięcie i zlać go tak, że samodzielnie by się nie podniósł, jednak w jego głowie zrodził się zupełnie inny plan. Musiał jeszcze tylko upewnić się, że w tej rozmowie chodziło o Schmidta, dlatego zaraz gdy usiedli w ławce, niepozornie zaczął rozmowę.
- Jakie plany na dziś? – Zapytał.
- A mam randkę. Z Arią. – Blondyn odpowiedział dumnie. – A czemu pytasz?
- Myślałem, że może znów pójdziesz ze mną do warsztatu wujka. – Skłamał. Nawet się tam dzisiaj nie wybierał.
- Sorki, ale umówiłem się dziś rano. Może jutro pójdę tam z tobą. W sumie ostatnio było całkiem spoko.
- Nie ma sprawy. Baw się dobrze. – Odparł, po czym oboje zaczęli notować temat lekcji, podany przez nauczycielkę. Później Kendall zaczął rozpływać się na temat Arii i mówić jaka to jest cudowna i jak bardzo nie może doczekać się spotkania. Brunetowi nie chciało się tego słuchać, chciał powiedzieć Schmidtowi, że jest fałszywa i żeby się z nią nie zadawał, ale miał świadomość tego, że pewnie by mu nie uwierzył, a potem to Logan byłby tym złym. Musiał wziąć sprawy w swoje ręce i zrobić wszystko, by ta larwa się od niego odczepiła.
Kiedy zbliżała
się końcówka lekcji, która była przed przerwą obiadową, Henderson poprosił nauczycielkę,
by mógł wyjść wcześniej. Powiedział, że musi pilnie zadzwonić, a ta po prostu
uwierzyła. Nigdy nie miała problemów z chłopakiem, dlatego też sama ich nie
chciała stwarzać. Logan na korytarzu wyjął telefon i napisał anonimowego sms-a
do Carlosa:
„Przyjdź na stołówkę i lepiej się śpiesz, bo nie chcesz, by zobaczyła TO cała szkoła. - Wiesz kto”.
„Przyjdź na stołówkę i lepiej się śpiesz, bo nie chcesz, by zobaczyła TO cała szkoła. - Wiesz kto”.
Wiadomość była już gotowa, jednak jeszcze jej nie wysłał. Szybkim
krokiem ruszył w miejsce, w którym kazał pojawić się Latynosowi. Odpalił
telewizor wiszący na ścianie, a do czytnika płyt włożył nagranie. Dopiero wtedy
nacisnął magiczny przycisk „wyślij”, następnie odczekał parę sekund, po czym
wcisnął play na pilocie. Sam ukrył się za jednym z kwiatków w drugim końcu
pomieszczenia i czekał na rozwój akcji. Chwilę potem przez drzwi wbiegł
zdyszany Pena. Dobrze wiedział, o co chodziło, a przynajmniej się domyślał.,
musiał zrobić wszystko, żeby jego reputacja nie została zszargana. Nerwowo
zaczął szukać pilota, by to wyłączyć. Wiedział, iż za moment zjawi się tu pełno
ludzi, którzy mogliby to zobaczyć. Kiedy już znalazł, wcisnął kilka razy przycisk, który miał
wyłączyć urządzenie, jednak tak się nie stało. Dopiero wtedy zorientował się,
że ktoś wyjął baterie. Zaklął głośno, po czym zbliżył się do telewizora. Postanowił
zdjąć go ze ściany i rozbić o podłogę. Był on jednak tak zamocowany, że nie dało się go zdjąć bez pomocy odpowiednich narzędzi. W tym momencie jednak Henderson wyszedł
z ukrycia z dwiema bateriami w ręku. Podszedł bliżej i odezwał się.
- Tego szukasz? – Pokazał chłopakowi zawartość swojej dłoni.
- Oddawaj to, bo…
- Bo co? Pobijesz mnie? – Parsknął śmiechem. Nie boję się.
- Czego chcesz?! – Zapytał czerwony ze złości, a za razem wstydu. W tle ciągle było słychać i widać kompromitujące go nagranie.
- Dasz spokój Kendallowi i zerwiesz z Arią. – Powiedział stanowczo Logan.
- Chyba cię popierdoliło!
- Może i tak, ale za chwilę będziesz skończony w tej szkole. – Rzucił, po czym spojrzał na zegarek. – Dokładnie za 13 sekund pojawi się tu pełno ludzi, którzy zobaczą TO – wskazał na telewizor. Na twarzy Carlosa pojawił się grymas niepewności. Zostawić dziewczynę, którą naprawdę kocha i wyjść z twarzą, czy rzucić się na pośmiewisko całej szkoły, a dziewczyna i tak mogła go przecież zostawić. By pomóc mu się zdecydować, Henderson zaczął odliczać 7, 6, 5..
- Dobra! Dawaj te baterie! Szybko! – Krzyknął, a chłopak cisnął mu nimi w twarz. Latynos odczuł bój, jednak nie to było teraz najważniejsze. Szybko schylił się, by z podłogi podnieść dwa cienkie paluszki. Nerwowo umieścił je w pilocie, a w tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka. Logan wyszedł stamtąd, a Carlos pospiesznie nacisnął przycisk wysunięcia płyty. Ekran się ściemnił, a szufladka wysunęła się. Wyjął stamtąd DVD i połamał w drobny mak. Właśnie wtedy do środka zaczęły wchodzić pierwsze zgłodniałe osoby. Chwilę potem jego telefon zawibrował w kieszeni. Wyjął go i odczytał wiadomość. „Lepiej dotrzymaj słowa, bo kopię wrzucę na fejsa! - Wiesz kto.” Głośno przełknął ślinę, ścisnął komórkę w dłoni tak, jakby chciał ją zgnieść. Później wyszedł ze stołówki, mocno trzaskając drzwiami, z których o mało nie wyleciała szyba.
- Tego szukasz? – Pokazał chłopakowi zawartość swojej dłoni.
- Oddawaj to, bo…
- Bo co? Pobijesz mnie? – Parsknął śmiechem. Nie boję się.
- Czego chcesz?! – Zapytał czerwony ze złości, a za razem wstydu. W tle ciągle było słychać i widać kompromitujące go nagranie.
- Dasz spokój Kendallowi i zerwiesz z Arią. – Powiedział stanowczo Logan.
- Chyba cię popierdoliło!
- Może i tak, ale za chwilę będziesz skończony w tej szkole. – Rzucił, po czym spojrzał na zegarek. – Dokładnie za 13 sekund pojawi się tu pełno ludzi, którzy zobaczą TO – wskazał na telewizor. Na twarzy Carlosa pojawił się grymas niepewności. Zostawić dziewczynę, którą naprawdę kocha i wyjść z twarzą, czy rzucić się na pośmiewisko całej szkoły, a dziewczyna i tak mogła go przecież zostawić. By pomóc mu się zdecydować, Henderson zaczął odliczać 7, 6, 5..
- Dobra! Dawaj te baterie! Szybko! – Krzyknął, a chłopak cisnął mu nimi w twarz. Latynos odczuł bój, jednak nie to było teraz najważniejsze. Szybko schylił się, by z podłogi podnieść dwa cienkie paluszki. Nerwowo umieścił je w pilocie, a w tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka. Logan wyszedł stamtąd, a Carlos pospiesznie nacisnął przycisk wysunięcia płyty. Ekran się ściemnił, a szufladka wysunęła się. Wyjął stamtąd DVD i połamał w drobny mak. Właśnie wtedy do środka zaczęły wchodzić pierwsze zgłodniałe osoby. Chwilę potem jego telefon zawibrował w kieszeni. Wyjął go i odczytał wiadomość. „Lepiej dotrzymaj słowa, bo kopię wrzucę na fejsa! - Wiesz kto.” Głośno przełknął ślinę, ścisnął komórkę w dłoni tak, jakby chciał ją zgnieść. Później wyszedł ze stołówki, mocno trzaskając drzwiami, z których o mało nie wyleciała szyba.
Aria do końca
lekcji nie spotkała już swojego chłopaka w szkole. Zmartwiło ją to. Wysłała do
niego już chyba z milion wiadomości. Powiedziała przyjaciółkom, że się martwi,
jednak nie zrobiło to na nich większego wrażenia. Głównym tematem było to,
jakie kreacje kupią sobie na szkolny bal. W końcu to ostatnia klasa i trzeba
się pokazać, by wszyscy dobrze je zapamiętali. Dyskutowały też o tym z kim
pójdą. Montgomery nie miała do tego głowy. Zaraz po skończonych zajęciach pojechała
do niego, jednak w domu go nie zastała. Jego matka powiedziała, że jeszcze nie
wrócił ze szkoły, co ją zdziwiło. Mimo to grzecznie się pożegnała i odeszła. Wsiadła
do auta, już miała odpalać silnik, jednak coś ją tknęło i spojrzała na okno od
jego pokoju. W tym momencie firanka poruszyła się. Wiedziała już, że to na
pewno Carlos. Wtedy wróciła tam jeszcze raz, zadzwoniła do drzwi, a kiedy znów
otworzyła je pani Pena, nie zamieniła z nią ani słowa, po prostu ominęła ją i
weszła na górę. Pewnym krokiem pozwoliła sobie wejść do pokoju Latynosa. Na
szczęście nie zdążył jeszcze zamknąć drzwi. Kiedy ją zobaczył, natychmiast
kazał jej wyjść, jednak ona nie dawała za wygraną. Usiadła obok niego na łóżku.
- Carlos, co się stało? – Zapytała.
- Nic. – Odburknął, nawet nie patrząc w jej stronę.
- Jak nic, skoro widzę, że coś jest nie tak.
- No przecież mówię, że nic!
- Nie krzycz! Carlos, spójrz na mnie. – Powiedziała bez rezultatu. – Spójrz na mnie! – Teraz to ona podniosła głos, a chłopak niechętnie wykonał polecenie. – Powiedz mi, o co chodzi. Mi możesz zaufać.
- Po prostu nasz związek nie ma sensu. – Nastolatek szybko opuścił wzrok. Nie mógł spojrzeć jej w oczy. Dziewczyna aż wstała z wrażenia.
- O czym ty do mnie mówisz?!
- To co słyszysz. Mam inną! I to od trzech miesięcy. Tak naprawdę to w ogóle cię nigdy nie kochałem! Byłaś mi tylko potrzeba, żeby zdobyć fejm i pozycję! Teraz nie jesteś mi do niczego potrzebna! – Wykrzyczał. Dziewczyna była w tak ciężkim szoku, że aż ją zatkało. Patrzyła na niego, a do jej oczu zaczęły napływać łzy. W jednym momencie wybuchła niepochamowanym płaczem, po czym strzeliła mu w twarz i uciekła. Pobiegła do auta. Chciała szybko zapiąć pas i jeszcze szybciej odjechać, jednak pas wyśliznął się jej z ręki, co jeszcze bardziej ją rozwścieczyło. Buchnęła jeszcze głośniejszym płaczem, uderzyła kilka razy rękoma w kierownicę, po czym rzuciła się z impetem na oparcie fotela. Złapała się za głowę. Nadal nie mogła w to wszystko uwierzyć. Trochę się uspokoiła. Otarła łzy i nadal szlochając, odpaliła silnik, zapięła pas, poprawiła lusterko, które musiała przesunąć w trakcie ataku szału i ruszyła w kierunku swojego domu. Gdy wróciła, runęła na łóżko i niemal od razu zasnęła. Obudził ją dopiero telefon. To był Kendall. Kiedy zauważyła, ze to on, chciała odrzucić. Przecież skoro nie jest już z Carlosem, to nie będzie mu pomagać w zemście na blondynie. Potem jednak pomyślała, że może wykorzystać blondyna, żeby zemścić się na byłym chłopaku. Może jeśli zobaczy ich razem, poczuje się zazdrosny. Może zrozumie, co stracił. Odebrała.
- Halo? – Powiedziała.
- Hej. Dzwonię, bo czekam tu na ciebie już prawie godzinę i zastanawiam się, czy przyjdziesz, czy coś ci wypadło. – Powiedział. W jego głosie nie było słychać zdenerwowania. Wręcz przeciwnie. Był bardzo spokojny.
- Matko! Przepraszam cię, ale zasnęłam. Kompletnie zapomniałam.
- Stało się coś? Brzmisz jakoś dziwnie. – Chłopak zaniepokoił się.
- Niee. Może po prostu jestem zaspana. Wiesz co… Może podeślę ci mój adres sms-em. Nim ja się wyszykuję, to ty tam korzenie zapuścisz. Wpadnij do mnie, a ja w tym czasie postaram się wyrobić.
- Okej. To do zobaczenia.
- Pa. – Aria odpowiedziała, po czym rozłączyła się. Zastanowiła się jeszcze chwilę, czy aby na pewno w to brnąć, a potem wystukała szybko obiecany adres i wysłała chłopakowi.
- Carlos, co się stało? – Zapytała.
- Nic. – Odburknął, nawet nie patrząc w jej stronę.
- Jak nic, skoro widzę, że coś jest nie tak.
- No przecież mówię, że nic!
- Nie krzycz! Carlos, spójrz na mnie. – Powiedziała bez rezultatu. – Spójrz na mnie! – Teraz to ona podniosła głos, a chłopak niechętnie wykonał polecenie. – Powiedz mi, o co chodzi. Mi możesz zaufać.
- Po prostu nasz związek nie ma sensu. – Nastolatek szybko opuścił wzrok. Nie mógł spojrzeć jej w oczy. Dziewczyna aż wstała z wrażenia.
- O czym ty do mnie mówisz?!
- To co słyszysz. Mam inną! I to od trzech miesięcy. Tak naprawdę to w ogóle cię nigdy nie kochałem! Byłaś mi tylko potrzeba, żeby zdobyć fejm i pozycję! Teraz nie jesteś mi do niczego potrzebna! – Wykrzyczał. Dziewczyna była w tak ciężkim szoku, że aż ją zatkało. Patrzyła na niego, a do jej oczu zaczęły napływać łzy. W jednym momencie wybuchła niepochamowanym płaczem, po czym strzeliła mu w twarz i uciekła. Pobiegła do auta. Chciała szybko zapiąć pas i jeszcze szybciej odjechać, jednak pas wyśliznął się jej z ręki, co jeszcze bardziej ją rozwścieczyło. Buchnęła jeszcze głośniejszym płaczem, uderzyła kilka razy rękoma w kierownicę, po czym rzuciła się z impetem na oparcie fotela. Złapała się za głowę. Nadal nie mogła w to wszystko uwierzyć. Trochę się uspokoiła. Otarła łzy i nadal szlochając, odpaliła silnik, zapięła pas, poprawiła lusterko, które musiała przesunąć w trakcie ataku szału i ruszyła w kierunku swojego domu. Gdy wróciła, runęła na łóżko i niemal od razu zasnęła. Obudził ją dopiero telefon. To był Kendall. Kiedy zauważyła, ze to on, chciała odrzucić. Przecież skoro nie jest już z Carlosem, to nie będzie mu pomagać w zemście na blondynie. Potem jednak pomyślała, że może wykorzystać blondyna, żeby zemścić się na byłym chłopaku. Może jeśli zobaczy ich razem, poczuje się zazdrosny. Może zrozumie, co stracił. Odebrała.
- Halo? – Powiedziała.
- Hej. Dzwonię, bo czekam tu na ciebie już prawie godzinę i zastanawiam się, czy przyjdziesz, czy coś ci wypadło. – Powiedział. W jego głosie nie było słychać zdenerwowania. Wręcz przeciwnie. Był bardzo spokojny.
- Matko! Przepraszam cię, ale zasnęłam. Kompletnie zapomniałam.
- Stało się coś? Brzmisz jakoś dziwnie. – Chłopak zaniepokoił się.
- Niee. Może po prostu jestem zaspana. Wiesz co… Może podeślę ci mój adres sms-em. Nim ja się wyszykuję, to ty tam korzenie zapuścisz. Wpadnij do mnie, a ja w tym czasie postaram się wyrobić.
- Okej. To do zobaczenia.
- Pa. – Aria odpowiedziała, po czym rozłączyła się. Zastanowiła się jeszcze chwilę, czy aby na pewno w to brnąć, a potem wystukała szybko obiecany adres i wysłała chłopakowi.
Logan o umówionej
porze i w umówionym miejscu stawił się na spotkanie z Jamesem. Mężczyzna miał
na sobie szarą bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne, jakby za wszelką
cenę nie chciał, by ktoś go poznał. Henderson nie zastanawiał się dlaczego. Po
prostu uznał, że tak ma być. Maslow w dłoni dzierżył czarny plecak, kiedy
brunet do niego podszedł, wyciągnął go w jego stronę.
- Pełna suma. Liczę na szybki zwrot.
- Oddam jak tylko będę mógł. – Powiedział, przejmując pakunek. Zajrzał jeszcze do środka, a jego oczom ukazało się kilka plików pieniędzy.
- Lub kiedy będę tego chciał. – Burknął pod nosem James.
- Mówiłeś coś?
- Nie, nic. – Zaprzeczył. – Musimy jeszcze spisać umowę. Chcę mieć czarno na białym, że odzyskam co do grosza.
- Przecież nie zabiorę forsy i nie spierdolę Bóg wie gdzie. Mam tu zobowiązania.
- Podpisujesz, czy wracasz do chaty z niczym? – Maslow zapytał nerwowo.
- Dobra. Dawaj to. – Powiedział, a mężczyzna podał mu druk.
- Tutaj. – Pokazał palcem, gdzie ma się podpisać. Chłopak jednak zaczął czytać ową umowę.
- Podpisujesz to, kurwa?! – Warknął szatyn.
- No już, tylko przeglądałem.
- Wystarczy ci! Nie mam czasu. – Powiedział, a nastolatek posłusznie podpisał dokument. Potem oboje rozeszli się w swoją stronę. Logan jeszcze tego samego dnia odwiedził komis samochodowy i dokonał zakupu. Trochę znał się na autach, więc wybrał taki, przy którym jeszcze długo nie musiałby wykonywać żadnych napraw, tak żeby po prostu wsiąść i jechać. Miał też ograniczony budżet, więc nawet gdyby chciał, to nie mógł a bardzo zaszaleć. Ważniejsze było mieszkanie. Już miał jedno na oku.
- Pełna suma. Liczę na szybki zwrot.
- Oddam jak tylko będę mógł. – Powiedział, przejmując pakunek. Zajrzał jeszcze do środka, a jego oczom ukazało się kilka plików pieniędzy.
- Lub kiedy będę tego chciał. – Burknął pod nosem James.
- Mówiłeś coś?
- Nie, nic. – Zaprzeczył. – Musimy jeszcze spisać umowę. Chcę mieć czarno na białym, że odzyskam co do grosza.
- Przecież nie zabiorę forsy i nie spierdolę Bóg wie gdzie. Mam tu zobowiązania.
- Podpisujesz, czy wracasz do chaty z niczym? – Maslow zapytał nerwowo.
- Dobra. Dawaj to. – Powiedział, a mężczyzna podał mu druk.
- Tutaj. – Pokazał palcem, gdzie ma się podpisać. Chłopak jednak zaczął czytać ową umowę.
- Podpisujesz to, kurwa?! – Warknął szatyn.
- No już, tylko przeglądałem.
- Wystarczy ci! Nie mam czasu. – Powiedział, a nastolatek posłusznie podpisał dokument. Potem oboje rozeszli się w swoją stronę. Logan jeszcze tego samego dnia odwiedził komis samochodowy i dokonał zakupu. Trochę znał się na autach, więc wybrał taki, przy którym jeszcze długo nie musiałby wykonywać żadnych napraw, tak żeby po prostu wsiąść i jechać. Miał też ograniczony budżet, więc nawet gdyby chciał, to nie mógł a bardzo zaszaleć. Ważniejsze było mieszkanie. Już miał jedno na oku.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Hej! Hej! Wiedziałem, że tragedia tu z tymi rozdziałami, ale jak zobaczyłem dziś u Marty na pasku bocznym, że ostatni DWA MIESIĄCE TEMU to aż się przeraziłem. Uwielbiam tą historię, a tak ją zaniedbuję... Przepraszam Was, jeśli też ją uwielbiacie i zawsze czekacie aż pojawi się coś nowego.
Co myślicie o związku Carlosa i Arii? Szkoda? Jak ocenicie metody Logana? I czy ta pożyczka do dobre posunięcie? I w końcu jak wyobrażacie sobie dalszą relację Kendrii? (Tak, nazwałem ich Kendria). Piszcie! :)
Co myślicie o związku Carlosa i Arii? Szkoda? Jak ocenicie metody Logana? I czy ta pożyczka do dobre posunięcie? I w końcu jak wyobrażacie sobie dalszą relację Kendrii? (Tak, nazwałem ich Kendria). Piszcie! :)
Pozdrawiam:
Chris B.
Chris B.
(Chciałem napisać BTC. Tak rzadko tu bywam, że aż zapomniałem, że zmieniłem nazwę.. Teraz sb uświadomiłem, że bannery też muszę pozmieniać.. Będę kombinować. Tym czasem do kolejnej! :* )
3 godziny temu? Widzę, że ktoś był bardzo zapracowany, że wstawia posty o 4 XD :'3
OdpowiedzUsuńByła również dokładnie 6:32 kiedy zobaczyłam, że dodałeś posta. High five, Kendall!
Logan dobry wujek? Ciekawe co powie na rozstanie Carlita z Arią.
James jaki stanowczy, o Chryste. Od kiedy?'
Czekam na dalszy rozwój akcji
xoxo
ej. Dodałem po dwunastej. Twój zegarek to oszukista ;p
UsuńCieszy mnie, że nadal pozostajesz w postanowieniu że wracasz do komentowania :D Czekam jeszcze aż powrócisz do pisania ^^
Co do tej Arii, mam złe przeczucia. Laska na bank ma złe zamiary. Kendall się do niej ślini, ona jest ładna, ale spójrzmy prawdzie w oczy. To najzwyczajniejsza w świecie blachara. Swoją drogą w tym sierocińcu przydałby się ktoś miły. Pozostaje nam tylko zbierać dla Kendalla na wypranie ohydnego kocyka.
OdpowiedzUsuńMówiłam, że to jakaś lewa akcja... Jeszcze ten dupek Carlos to wszystko nakręcił. No świetnie. Pewnie teraz Logan będzie Kendalla ratował. W końcu od tego są przyjaciele.
Logan to cwana bestia. Rozegrać wszystko tak, ale żeby Kendall za bardzo nie cierpiał. To wyglądało trochę, jakby wykorzystywał to nagranie przeznaczone na czarną godzinę. Oby miał kopię, na prawdę. Oczywiście, że ma! Głupia ja!
Jak mówiłam. Blachara jak się patrzy. A wydawało mi się, że w tych "Słodkich Kłamstewkach" była bardziej rozgarnięta. Jeden sezon obejrzałam, do reszty nie mam głowy. Może jak skończą mi się seriale, a do nowego sezonu Teen Wolfa będzie jeszcze kupę czasu.
"Mężczyzna miał na sobie szarą bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne, jakby za wszelką cenę nie chciał, by ktoś go poznał." - ta... z pewnością nie było w tym nic podejrzanego. Jak kapitan Ameryka. Skórzana kurtka, ciemne okulary i jeszcze na dodatek kaptur na łbie. Na pewno nikt na to nie zwrócił uwagi. To nie pierwszy taki agent. Mądry James. Zasada numer siedem. Jak pożyczasz komuś kasę, to nigdy na gębę. Nawet, jeśli idzie na furkę.
Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam.
Czy ją uwielbiam? Stary, ja to kocham!
Widzę że ktoś ma już dobra klawiaturę ^^
UsuńJakie mile słowa ;) Dzięki ^^
Heloł, ja dzis krótki komentarz, bo mam dość szkoły i usypiam (jestem na nogach od 17 godzin), ale musiałam przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZaczne od Jamesa. On jest mega niebezieczny i ta cala umowa mi tak trochę nie podpasowała. Pewnie jest tam jakiś haczyk i jeszcze Logan biedny straci wszystko :/ z drugiej strony jednak móglby być dobroduszny dla brata..
Ta cała Aria jest chora i Kendall biedny przez nią bd cierpiał :(
Logan mnie zaskoczył tym szantażem na Carlosie :O a ten dał się przekonać i z nią zerwał, no ja.
Supi i czekam na nn x
O kurde.. To się nazywa mieć opóźniony zapłon!
OdpowiedzUsuńNie chce nic mówić ale co do tego komentarza to długo się zbierałam!
Wybacz mi prosze :) :)
Rozdział jak na razie to mój ulubieny! I Kendall jakiś taki słodziutki w nim ♥ Ale.. Tak, że taki zapatrzony w tą całą Arie.. Przecież ona kocha/kochała Carlosa! A ten zerwał z nią bo bał się o swoja reputację. Pff.. Typowy facet! Ale.. Gdy teraz sobie tak pomyślę to Carlos dobrze zrobił. Bo Aria jest takim typem dziewczyny wnioskując z tego, że chce odegrać się na Carlosie posługując się Kendallem, że gdyby ta zawartość płyty obiegła szkołę to ona by z nim tak i tak zerwała.. Wiec.. Carlos :D Mądry z ciebie chłopak. Spotkasz jeszcze nie jedną dziewczynę i się zakochasz <3
Ale z tego Kendall'ka to nie jest mądry chłopczyk :) chociaż to moje kochanie to muszę stwierdzić, że dziewczyna nieźle namieszała mu w głowie a ten głupi daje zrobić sobie pranie z mózgu! CHŁOPIE OBUDŹ SIĘ! Aria Cię wykorzystuje! Skarbie.. Pzejrz na oczy.. Poznaj kogoś lepszego.
Ooo! Obiecaj mi, że Kendall będzie szczęśliwy na koniec opowiadania, okey?
Co do Jamesa to muszę stwierdzić że przypomina mi takiego BAD BOYA. Takiego dresa z dzielnicy do którego każdy boi się podejść! I dobrze..! Lubie niegrzecznych chłopców! Ale.. Co do K3 to wolę gdy jest miły, słodki no i w pelni Kendallowaty ♥ Ta umowa śmierdzi na kilometr jakąś skuchą, podpuchą.. To logiczne, że James coś takiego wymyślił gdyby jednak Loganowi nie udało się zwrócić całej kwoty. Nie głupi pomysł..
A ten nasz Loganek..Ach.. Taki trochę wredziolek.. Szantażyk! Ale w jakim szczytnym celu! Tylko dlatego szantarzował Carlos'a aby zerwał z Arią a wtedy do akcji wkroczy K3.. Ale ta Aria to szmata jest.. Nie lubie jej! Strasznie nie lubie!
Logan będzie w końcu wolny! Własna fura na dodatek mieszkanie.. Dla nastolatka to 7 niebo!
Rozdział podbił moje serducho ♥ Wielkie brawa!
Życzę Weny na zbliżające się wakacje 2016 :D Pozdrawiam i całuję :*
//Tami G.
P.S. Zapraszam do sibie ---> http://opowiadania-btr-moja-wersja.blogspot.com
Dobra jestem, bo wiem, że czekasz na mnie :P
OdpowiedzUsuńUtwierdzam się w przekonaniu, że Logan nie stał się tylko przyjacielem Kendalla, ale również jego aniołem stróżem. Dla innych, tak jak dla Carlosa, jest twardy i nie do zdarcia, a dla ludzi sobie ważnych, dla Tobiego czy Kenda, to złoty człowiek, który ochroni i pomoże. Super załatwił Penę i umieram z ciekawości co jest na tym nagraniu :P
A może tak porzucona Aria poszuka pocieszenia w Kendallu? Ale nie tak na jeden raz żeby się odgryźć Carlosowi, tylko tak na dłużej :P Super rozdział :)
Halo?
OdpowiedzUsuń