czwartek, 3 września 2015

Powitanie i prolog


Witam Was kochani na moim nowym blogu!! :D 


                Może na początku przejdę do wyjaśnień. Pewnie ktoś z Was zwrócił uwagę na nietypowy adres bloga, który za razem stał sie skrótem - "SADASAW". Może zastanawiacie się co to oznacza? Dlaczego tak? Otóż to zupełnie przypadkowa kombinacja klawiszowa. Trzeba było wymyślić jakiś adres, a ja nie miałem pomysł, więc wstukałem byle co, potem się przyzwyczaiło i tak już zostało. Tak więc witam Was na SADASAW-ie :D

               Z tego miejsca chciałbym podziękować Marli S. za okazaną mi pomoc. Na prawdę miałem w niej oparcie w trakcie tworzenia tego bloga. Dziękuję, kochana. :* (BloggerMamma jest wszędzie)

               Bosz... Mam nowego bloga. Nie wierzę! Nawet nie wiecie jak mnie dupa smaliła, żeby to wszystko opublikować wcześniej. Wstępny pomysł narodził się rok temu we wakacje, a potem tak jakoś zeszło, ale teraz startuję i bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieję, że Wy też i że będziecie tutaj ze mną. :)

               Bohaterowie jeszcze nie wszyscy gotowi, ale spokojnie, pojawią się w najbliższym czasie. Jak na razie czwórka z nich dostępna w zakładce. Możecie obserwować postępy. ^^

               Co do publikacji rozdziałów, będą się one pojawiały w czwartki, co dwa tygodnie. Przynajmniej dopóki prowadzę jeszcze BTRAS. Potem pomyślimy co dalej. Zważywszy na to, że to dopiero początek, rozdział pierwszy wyjątkowo pojawi się już za tydzień. Tak więc widzimy się w czwartek 10 września, kochani.  ;)

               I na tym kończę swe ględzenie. Zapraszam Was na prolog, który w ostatecznej wersji wygląda właśnie tak, jak wygląda. Szczerze? Na początku było to takie do kitu, że aż wstyd było to publikować, a teraz nawet mi się podoba. Jest krótki, ale przekazuje, to co ma przekazać. Rozdziały będą dłuższe. ^^ Nie przedłużając.. MIŁEGO CZYTANIA, KOCHANI! :*


PROLOG: 



                Elena zaraz po pracy wróciła do domu ze stertą kartkówek i sprawdzianów uczniów w teczce. Tak bardzo nie chciało jej się tego sprawdzać… Miała dziś okropny humor. Nic nie szło tego dnia po jej myśli. Bolał ją kark i stopy od całodziennego stania na wysokich obcasach. Miała ochotę jedynie na masaż. Gdy weszła do mieszkania, jej męża nie było w środku. Rzuciła klucz na komodę w przedpokoju, a kurtkę odwiesiła do szafy. Kiedy tylko zdjęła buty, poczuła ogromną ulgę. Na boso dotarła do salonu, gdzie rozsiadła się wygodnie na kanapie. Włączyła telewizor i po prostu przy nim zasnęła.

            Eric tymczasem zajmował się podliczaniem dochodu z ostatnich dni. Porównywał wszystkie zlecenia swoich pracowników z ilością pieniędzy w kasie oraz towaru w magazynie. Musiał także podliczyć ilość zużytej amunicji, by wiedzieć kiedy zaopatrzyć się w nową. Do wczoraj miał od tego księgową, jednak pojawiły się powody, by przestać jej ufać, więc musiała zniknąć. Teraz pewnie zajmowała się rachunkowością w sklepie z szatami dla aniołków. Tańczyła w chmurkach i na wszystko miała wyjebane. Żyła w lepszym świecie. NIE żyła. Winston nie miał innego wyjścia, jak zastrzelić tą zdradziecką szmatę. Znalezienie kogoś na jego miejsce było ciężkie, jednak jego asystent, a za razem najlepszy i osiągający najlepsze wyniki z jego pracowników, już się tym zajmował. Kiedy mężczyzna doliczył się, że w kasie brakuje dokładnie 50 tysięcy dolarów i 10 centów, wkurzył się.
- Maslow! Do mnie! – Wrzasnął, a przestraszony szatyn po chwili zapukał do jego drzwi. – Właź! – Odpowiedział na pukanie.
- Czy możesz mi do cholery powiedzieć, dlaczego tu brakuje 50 baniek?!
- Właśnie miałem ci o tym powiedzieć… - Powiedział, nerwowo pocierając ręce.
- Więc gadaj! – Warknął, czerwony ze złości.
- Widzisz... Dostałem niedawno informację od Bucketa w sprawie postępach w misji…
- Do rzeczy. – Pospieszył go.
- Ludzie Fostera ich dopadli. Zabili Dowella, a cały towar zgarnęli dla siebie.
- Dowell nie żyje?! Jakim cudem ten idiota Bucket przeżył?!
- Nie wiem dokładnie.. Dzwonił do mnie z jakiejś budki telefonicznej. Ma tu być najpóźniej jutro.
- Dobra… - Winston podrapał się po głowie. – Gdy tylko się zjawi, ma od razu do mnie przyjść. Możesz wyjść, Maslow. – James wypełnił rozkaz swojego szefa. Kiedy był zły, był zdolny do wszystkiego i każdy się go bał. Nawet James, o którym Eric mówił jak o przyjacielu.

            Winston do domu wrócił wściekły. Trzasnął drzwiami wejściowymi, co obudziło jego żonę.
- Eric? To ty? – Blondynka zapytała.
- To ja. – Odpowiedział, wchodząc do salonu. Zaspana kobieta, przeciągała się na kanapie, przecierając swoje oczy.
- Stało się coś? – Zapytała, zauważając, że jej mąż kieruje się prosto do barku z alkoholem.
- Jesteśmy w dupę 50 tysięcy zielonych. – Powiedział, rozrabiając sobie whiskey.
- O żesz kurwa jego mać! – Elena ożywiła się w momencie. – Jak to się stało?
- Foster. Zajebał Dowella, a ten idiota Bucket pozwolił mu zabrać cały towar. Jak go tylko dorwę, to własnoręcznie zatłukę tego popaprańca. – Powiedział, po czym napił się bursztynowego trunku.
- Nalej mi też. – Powiedziała Winston, a Eric spełnił jej prośbę. Podał jej szklankę i usiadł obok niej. Po chwili ciszy odezwał się.
- Potrzebujemy kogoś dobrego na miejsce Dowella.. Znasz kogoś takiego? – Zapytał?
- To zależy o jakiej kategorii wiekowej mówimy.
- Ktoś młody, ale nie gówniarz. Musi być pełnoletni. Więcej nie popełnię tego błędu co z Thompsonem… - Wspomniał swojego byłego pracownika, który nie przydawał się do niczego, nie mogąc samemu za siebie odpowiadać. Biedak musiał zginąć z ręki szefa, mając jeszcze całe życie przed sobą.
- Nie wiem.. Musze pomyśleć. – Powiedziała blondynka. Teraz mógłbyś mi kochanie pomasować stópki, bo strasznie cierpią. – Uśmiechnęła się ciepło, po czym położyła się, kładąc nogi na jego udach. Mężczyzna odstawił swą whiskey na ławę i złapał jedną z jej stóp. Zaczął masować, a kobieta odprężyła się. Masował i masował, nadal myśląc o utraconych pieniądzach.
- Mam! – Nagle Elena usiadła, ożywiona swym pomysłem. Mężczyzna przestał masować jej stopy i spojrzał na nią.
- Dajesz.
- Henderson! On nada się idealnie! – Dumna z siebie klasnęła w dłonie, po czym napiła się.
- Henderson? Ten z mojej klasy?
- Dokładnie ten. – Opowiedziała, odkładając szklankę.
- Nieee… Maslow za nim nie przepada.. Nie mogę mu tego zrobić.
- A kto tu do cholery jest szefem?! Ty, czy Maslow?
- No ja.
- Więc myśl jak szef, a nie cipa swego podwładnego. Henderson będzie idealny. – Kobieta nadal pozostawała przy swoim.
- W sumie.. Jest w nim coś takiego.. Nadaje się do tej roboty. – Winston zgodził się z małżonką. – Tylko jak go przekonać, skoro on z nikim nie rozmawia? Nic o nim nie wiemy.. Nie mamy na niego żadnych haków.. Może Maslow coś będzie wiedział.. - Zaczął głośno myśleć.
- To już pozostaw mnie. – Wyrwała go z zamysłu.
- Co chcesz zrobić? – Zapytał.
- Nie ważne. – Machnęła ręką. – Po prostu mi zaufaj. – Powiedziała, po czym spojrzała przed siebie. – Do końca następnego tygodnia Henderson będzie już w naszych szeregach. – Powiedziała, po czym napiła się swojej whiskey. Eric o nic już nie pytał, po prostu tak jak ona, chwycił szklankę i napił się. 

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie ma co, ale wysiliłam się ze swoją KLEPtomanią. To nie mogło być zwykłe klep i cieszę się, że naznaczyłam ten blog swoim komem jako pierwsza :) Te zaszczyty ma BloggerMamma, która bardzo się cieszy i nie ma za co. To tylko mała pomoc tu i tam. Okłamałeś mnie. Prolog był o wiele lepszy od tego co napisałeś wyżej i co pisałeś mi kilka temu gdy Ty przeczytałeś coś mojego ;) Podobało mi się. Henderson uah :) Nie wiem jak Elka sprawi, że dojdzie "do szeregów". Czy nauczycielka powinna robić takie rzeczy? Nie :) Ale ch*j :) Jestem ciekawa dalszej akcji. Oh co to będzie, co to będzie!
      No i cały Kriszuniu. Adres bloga to przypadkowy skrót klawiszowy czyli to co ludzi walą w klawiaturę kiedy tworzą folder i nazywa on się hejekjdbd. black-gold proszę bardzo. To masz na bannerze. Wgl wiecie, że ja jestem trollem co nie? Ja na Twoim miejscu nie pisałabym co oznacza ten adres tylko kazała ludziom się domyślić co on oznacza, a przy rozdziale 50 byś dopiero napisał, że nic nie znaczy hahaha :) Nie. To zbyt okrutne :) I tym optymistycznym akcentem żegnam się :***

      Usuń
    2. hahahahahah! Że też nie wpadłem na takie coś. Uśmiałem się Nie jestem aż takim trollem jak Ty. A wgl to tu raczej 50 rozdziałów nie bd. ;p
      Klepson pierwsza klasa! :D
      Skoro jesteś ciekawa to bardzo dobrze. Cieszy mnie to ^^

      Usuń
    3. Sorry, ale teraz musi być 50 :) Ja tak napisałam i tak ma się stać. I zapamiętaj swój pierwszy komentarz. Włochate kokosy to nie byle co :)

      Usuń
  2. Super!!!!! Hah
    Haha jak zgadłam co zrobi.... Chociaż nie może nie jest taka
    Czekam i obs xo

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejj :d

    Człeku ( lubię to !!! słowo ) dobra robota . Królowa Natalia ( czyli ja :P )się raduje :D

    Wygląd bloga : Cacko jakich mało !!! :D
    Świetnie piszesz , Ty ... hmm G.E.N.I.U.S.Z.U !!!
    Lubię słodzić :P A na serio to SUPER !!!

    Przechodząc do rozdziału :D :

    Hmm ... Eleno Ty papugo :P przeklęta , wyrwałabym Ci skrzydełka :P Zostaw Logana !!!
    ( Mam szoka :P gołąb zabrudził mi mój najdroższy ... hamak :P Kupiłam za swoje :P , od tej pory wszystkie ptaki są u mnie niet :P )

    Bez skojarzeń :P

    Eric to ganksta :P ( nowe słówko !!! )
    A jego żonka też nie lepsza ;)

    Lecę czytać następnego !!!

    OdpowiedzUsuń